Skomplikowana machina dofinansowania

Agro debata na AGRO SHOW 2018 – PROW 2014-2020

W debacie wzięli udział: Jolanta Duchnik, dyrektor działań inwestycyjnych Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, Jarosław Cieśla z Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, Bogusław Prałat, hodowca trzody chlewnej z województwa wielkopolskiego oraz Jacek Baranowski, dyrektor działu sprzedaży PUP Agromix

 

„PROW 2014-2020 – aktualny stan i prognozy do końca okresu budżetowego. Jak efektywnie wykorzystać wsparcie na modernizację gospodarstw rolnych?” – to temat debaty, która odbyła się podczas AGRO SHOW w Bednarach. 

W debacie wzięli udział: Jolanta Duchnik, dyrektor działań inwestycyjnych Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, Jarosław Cieśla z Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, Bogusław Prałat, hodowca trzody chlewnej z województwa wielkopolskiego oraz Jacek Baranowski, dyrektor działu sprzedaży PUP Agromix.

Nabory w ramach PROW realizowane są już od kilku lat, mimo to wielu rolników wciąż skarży się, że proces jest zbyt skomplikowany i wymagania są za wysokie. Potwierdza to Jarosław Cieśla, reprezentujący WODR.

– Procedura rzeczywiście jest zbyt skomplikowana. Sam biznes plan jest skomplikowany i powoduje wiele problemów podczas weryfikacji wniosków. Wymaga to większych nakładów pracy po stronie doradców, rolników i samej agencji. Warto się zastanowić nad uproszczeniem i wcześniejszym wyjaśnieniem procedur – stwierdził Jarosław Cieśla. 

Według Jolanty Duchnik z ARiMR, nie można czegoś upraszczać zaraz na początku funkcjonowania. 

– Postępowania ofertowe trwają, portal ofertowy funkcjonuje od 2017 roku. Problem został zidentyfikowany. Agencja i Ministerstwo wyszło naprzeciw oczekiwaniom. Podejście do definicji zadania, przy postępowaniach ofertowych, było ostatnim uproszczeniem nad jakim pracowaliśmy. Teraz postępowania ofertowe będą łatwiej i szybciej weryfikowane przez agencję, a większość postępowań ofertowych nie będzie musiała przechodzić przez portal ofertowy – wyjaśniła Jolanta Duchnik. 

 

A jak wygląda to z perspektywy rolnika?

 

Bogusław Prałat zwrócił uwagę, że składając dzisiaj wniosek może spodziewać się pieniędzy za trzy lata. 

– Za dwa lata może być już całkiem inna sytuacja. Patrząc na kryteria, uważam, że bardzo trudno jest przeciętnemu rolnikowi spełnić warunki i potem udźwignąć ciężar inwestycji – powiedział Bogusław Prałat. 

Jacek Baranowski z firmy Agromix zwrócił uwagę, że 2016 rok był najgorszy w ciągu ostatnich lat na rynku maszyn rolniczych. Powodem był między innymi okres oczekiwania bez informacji. 

– To powoduje zastój. Gdyby programy były bardziej klarownie ogłaszane, gdyby był ich plan i wiadomo byłoby co się wydarzy za dwa czy trzy lata, to sytuacja byłaby dużo bardziej uporządkowana. Rolnik ma trzy podstawowe problemy, przez które ponosi koszty. Po pierwsze: od momentu złożenia wniosku do chwili jego rozpatrzenia mija bardzo długi okres – najczęściej są to dwa lata, albo i więcej. W tym czasie zmieniają się ceny u producentów i maszyna nie kosztuje już tyle, co pierwotnie, tylko niestety kosztuje więcej i rolnik musi więcej zapłacić. Drugi problem polega na tym, że w momencie kiedy już maszynę kupi musi ją samodzielnie sfinansować i bardzo długo czekać na dotację i za ten okres musi płacić odsetki. Trzecia sprawa: ponieważ wnioski są tak długo rozpatrywane, to w tym czasie mogą zmienić się potrzeby, a procedura zamiany maszyny jest bardzo skomplikowana – stwierdził Jacek Baranowski.

Kolejnym problemem jest kwestia przeinwestowania. Stosunkowo łatwy dostęp do pieniądza sprawia, że niektóre inwestycje są nieprzemyślane. Potwierdzają to obserwacje Jacka Cieśli, który stwierdził, że w momencie gdy są słabsze lata i opłacalność spada, wówczas można dostrzec, że są gospodarstwa, które mają problem z obsługą zadłużenia. Po to są jednak doradcy, aby rolnikom pomagać i wspólnie analizować sytuację.

W Polsce wciąż problemem jest współużytkowanie maszyn. Według uczestników debaty taka jest mentalność polskiego rolnika.

– Polski rolnik chciałby być w 100% samowystarczalny. To jest pewien mankament naszego rolnictwa. Myślę, że to jest kwestia przyszłości i dyskusji na temat wyglądu kolejnych programów pomocowych. Rzeczywiście dotychczas nie mieliśmy programu, który by pozwalał łączyć zakup maszyn rolniczych, zarówno do wykorzystania w gospodarstwie, jak i do usług. To ważny aspekt, w perspektywie przyszłości – powiedział Jacek Baranowski.

Dodał, że proces modernizacji na wsi nigdy się nie skończy. 

– Zawsze będziemy mieć nowsze technologie, nowsze systemy. Należy rozmawiać o tym jak najlepiej wykorzystać środki, a także o finansowaniu rolnictwa w przyszłości. Przed wejściem do UE mieliśmy rozwiniętą kwestię kredytów preferencyjnych. Dzisiaj kredyt na 3% nie jest dobrą ofertą dla rolników. Modernizację trzeba cały czas prowadzić, ale trzeba się zastanowić gdzie znaleźć źródła finansowania, oprócz PROW - dodał J. Baranowski.

Fakty są również takie, że wielu rolników bez pomocy UE nie mogłoby pozwolić sobie na inwestycje lub też musiałoby odłożyć je w czasie. 

Jolanta Duchnik zwróciła uwagę na potrzebę aktywnego uczestnictwa rolników w opiniowaniu rozporządzeń, nad którymi pracuje ministerstwo. 

– Rolnicy zrzeszają się w różnych instytucjach i ich opinie są ważne w budowanie przyszłych programów – podkreśliła J. Duchnik. 

 

A co się stanie bez intensywnej pomocy z UE? 

 

Jacek Baranowski przewiduje powstanie innych rozwiązań, które będą kopiami tego co już funkcjonuje w krajach zachodnich. Na zachodzie silnym segmentem rolnictwa są firmy usługowe, których w Polsce praktyczne nie ma. Jeśli nie będzie dofinansowania dla rolników, to ten sektor zacznie funkcjonować. Będzie to też związane z tym, że rolnik nie będzie miał wszystkich maszyn i będzie musiał wspomagać się z zewnątrz. Oznacza to, że należy pomyśleć o przeznaczeniu środków na  rozwój usług rolniczych. 

Źródło: Polska Izba Gospodarcza Maszyn i Urządzeń Rolniczych

 

Fot. PIGMiUR

 



Annonces sélectionnées