Rolnik na obcasach łamie stereotypy

Nowoczesne gospodarstwo w rękach kobiety

Ewa Krasnodębska: – Towarzyszenie naturze, gdy się zmienia, patrzenie na pole, które prezentuje się tak, jak sobie wymarzyliśmy – to są niesamowite doznania, które wynagradzają całą ciężką pracę

 

W mediach społecznościowych znana jest jako „Rolnik na obcasach”. Jej profile wypełnione są pięknymi, efektownymi zdjęciami, lecz to tylko dodatek do pracy, jaką wykonuje na co dzień. Pani Ewie Krasnodębskiej, dr inż. nauk rolniczych i praktykującej rolniczce, przyświeca ważny cel.

– Staram się pokazywać rolnictwo w profesjonalnym i pozytywnym świetle. Chciałabym przy okazji wskazać na inną niż kiedyś rolę kobiety w gospodarstwie. Kobiety pracują na polu i świetnie im idzie. Stereotypowy i zniekształcony obraz wsi powielany przez niektórych odbiega od rzeczywistości, w której nie brakuje zastosowania nowoczesnych maszyn, GPS-ów, nawigacji – komentuje.

Wieś idzie z duchem czasu, a samo rolnictwo ma więcej wspólnego z zaawansowanymi technologiami i naukowymi badaniami, niż nam się często wydaje.

 

Gospodarstwo przyszłości, ale z tradycją 

 

Ewa Krasnodębska prowadzi razem z rodzeństwem i rodzicami 350-hektarowe gospodarstwo rolne w Dolinie rzeki Bug (na wschodzie woj. mazowieckiego). Specjalizują się w produkcji roślinnej – uprawiają głównie pszenicę, rzepak i kukurydzę na ziarno – a od 13 lat wykorzystują wsparcie rolnictwa precyzyjnego. Zainwestowali m.in. w system prowadzenia i automatycznego sterowania ciągników oraz w stację pogodową, która pomaga przy ustalaniu harmonogramu prac, takich jak wykonanie zabiegów chemicznych czy wietrzenie zbóż w silosach.

– Dzięki nowoczesnym metodom rolnictwa precyzyjnego prowadzimy również monitoring szkodników, m.in. śmietki kapuścianej i omacnicy prosowianki, oraz chorób roślinnych. Na podstawie zebranych danych dobieramy środki ochrony roślin i biologiczne metody zwalczania niepożądanych organizmów. W gospodarstwie prowadzimy szereg doświadczeń nawozowych, odmianowych i chemicznych – opowiada pani Ewa.

Eksperymenty i ustalanie kompleksowej strategii ochrony roślin to konik rolniczki znad Bugu. 

– Uważam, że każde gospodarstwo rolne tworzy swoisty mikroklimat, dlatego dobry gospodarz powinien sprawdzać i badać zastosowanie różnych środków oraz metod indywidualnie w swoich warunkach – radzi.

Gospodarstwo Krasnodębskich współpracuje z licznymi firmami hodowlano-nasiennymi oraz jednostkami naukowymi. Jest też od lat wierne idei rolnictwa zrównoważonego.

 

Przygoda Pani Ewy z marką John Deere zaczęła się w 2001 roku

 

Rolniczka z powołania

 

Wychowanie na wsi nie oznacza jeszcze, że zapałamy miłością do takiego życia. Pani Ewa szybko jednak zaraziła się pasją swoich rodziców. Pierwszy raz za sterami ciągnika usiadła w wieku 12 lat i było to dla niej zupełnie naturalne, ponieważ, od kiedy pamięta, widziała jak jej mama pracuje w polu – sieje kukurydzę, zboża, rzepak, prowadzi kombajn. 

– Niekiedy słyszałam od mężczyzn, że robi to nawet lepiej i precyzyjniej od nich! – wspomina pani Ewa. 

Widok młodej dziewczyny na rolniczych maszynach długo jednak był dla osób z zewnątrz czymś egzotycznym. 

– Pamiętam, że kiedy pracowałam na polu, gdzieś przy często uczęszczanych drogach, ludzie zatrzymywali się i robili mi zdjęcia – wspomina z uśmiechem.

Przez te kilkanaście lat wiele się zmieniło. 

– Rolnictwo wygląda zupełnie inaczej niż za czasów mojego dzieciństwa, a co dopiero patrząc na epokę naszych dziadków! Mamy nowoczesne, komfortowe ciągniki wyposażone w klimatyzację radio, automatyczne prowadzenie. Praca w takich warunkach to czysta przyjemność w porównaniu z tym, co pamiętają poprzednie pokolenia. Dawniej bycie rolnikiem oznaczało zgodę na ogromny, fizyczny wysiłek. Myślę, że ta zmiana warunków to jeden z powodów, dla których kobiety coraz chętniej zostają na wsi – mówi pani Ewa. Połączenie indywidualnej pasji z technologicznymi możliwościami otwiera wielu kobietom nowe drogi rozwoju.

 

Związani z marką od… 20 lat

 

Obserwując rozwój gospodarstwa Krasnodębskich, zgodzimy się, że receptą na sukces są pasja, wiedza, zorientowanie w aktualnych, naukowych trendach oraz oczywiście – solidne maszyny.

– Przygoda z marką John Deere zaczęła się w 2001 roku, kiedy to zakupiliśmy pierwszy ciągnik 6610. Przekonał nas do niego znajomy konstruktor ciągników – opowiada pani Ewa.

W gospodarstwie posiadają pięć ciągników amerykańskiej marki: 6530 (do siewu nawozów i oprysku), 6820 z turem od John Deere’a (pomaga przy załadunkach i pracach porządkowych), precyzyjny 7430 z nawigacją (pracuje przy uprawkach pożniwnych i przygotowaniu ziemi pod zasiewy), 6930 (do transportu i orki), 6920 z nawigacją GPS (do siewu zbóż, kukurydzy, rzepaku).

– Ciągniki marki John Deere to przede wszystkim ekonomika spalania i dobry stosunek wagi do mocy. Oprócz badań dotyczących roślin uprawnych prowadzimy testy spalania naszych ciągników i porównujemy je z innymi markami. Po latach obserwacji widzimy, że pracujemy na maszynach niezawodnych i wygodnych. Z perspektywy operatora ten komfort ma ogromne znaczenie. Ciągniki John Deere’a to łatwa obsługa i intuicyjne, ergonomiczne wyposażenie kabiny – wylicza rolniczka. 

Nowa linia ciągników nie ustępuje starszym modelom, a wręcz stanowi kolejny krok w postępie. Seria 6R posiada m.in. jeszcze sprawniejszy układ inteligentnego zarządzania mocą – zapewnia do 40 KM dodatkowej mocy w zastosowaniach hydraulicznych oraz maksymalnie sześć tylnych zaworów hydrauliki zewnętrznej o przepływie hydraulicznym na poziomie 160 l/min. 6R świetnie sprawdza się w zadaniach transportowych, a ładowacze z elektroniczną funkcją Level-to-Horizon wyróżniają się precyzją i szybkim, łatwym montażem.

Zarówno modele z serii 6R, jak i 7R posiadają joystick CommandPRO z 11. konfigurowanymi przyciskami. Dzięki temu opanowanie mocy ciągników jest jeszcze efektywniejsze. Myśląc o komforcie rolników, John Deere udoskonala kabiny. Tak powstał fotel Active Seat II dla ciągników obu serii. Fotel posiada zawieszenie elektryczne z opcją szybkiego reagowania. W ten sposób odizolowuje nawet 90% ruchów pionowych.

Rolnictwo precyzyjne, na którym zależy Krasnodębskim, prawdopodobnie nie rozwinęłoby się tak błyskawicznie, gdyby nie maszyny John Deere’a. Firma od lat rozwija technologię wspierającą zautomatyzowany system gospodarowania i precyzyjne aplikowanie wysiewów oraz środków ochrony roślin. Serię 7R wzbogacono np. w zintegrowany odbiornik StarFire 6000, który szybciej dopasowuje się do sygnału. Maszyny John Deere’a pozwalają na dokładność manewrów dzięki zaawansowanej automatyce skrętu i kontroli sekcji. Co więcej, użytkownicy mogą na bieżąco monitorować przebieg zabiegów agrotechnicznych w specjalnym Operations Center. 

 

Praca, która uczy pokory i wrażliwości

 

Panią Ewę fascynują nowoczesne rozwiązania, ale czuje głęboki respekt wobec natury. To ostatecznie od niej zależą losy gospodarstwa.

– Z czasem zapominamy – nawet my, rolnicy – że cierpliwość to w tym zawodzie największa cnota. Nawet praca w terminie i biegła znajomość środków ochrony roślin, chorób i szkodników nie zda się na nic, jeśli pogoda nie będzie sprzyjać. Rolnictwo to warsztat pod gołym niebem i jestem świadoma ryzyka, z którym wiąże się ten biznes. Ważne jest, aby możliwie najlepiej przewidzieć rozwój wypadków i planować tak swoje inwestycje (każdy wjazd w pole, zakup maszyn itp.), aby w razie niepowodzenia przejść kryzys łagodnie – mówi pani Ewa.

Obcowanie z przyrodą od najmłodszych lat zaszczepiło w pani Ewie tę umiejętność wytrwałego oczekiwania oraz niezwykłą wrażliwość na piękno.

– Towarzyszenie naturze, gdy się zmienia, patrzenie na pole, które prezentuje się tak, jak sobie wymarzyliśmy – to są niesamowite doznania, które wynagradzają całą ciężką pracę. Wieś to mój żywioł i moja pasja. Nie wyobrażam sobie życia poza nią– kończy rolniczka.

Rozważny dobór narzędzi i technologii to jedno, ale prosperujące gospodarstwa tworzą ludzie, których przyroda po prostu zachwyca. Ta wrażliwość pozwala im dostrzec w niej najmniejsze zmiany i mądrze organizować pracę. (z)

 

W gospodarstwie posiadają pięć ciągników amerykańskiej marki

 



Ausgewählt anzeigen